Tego typu tematy wydają się nieść ze sobą niemałe zamieszanie i opiniowanie. Pozwólcie, że zachęcę was do myślenia o tym problemie tak, jakbyście rozmrażali mięso, innymi słowy tak, jakbyście rozmrażali je w ciągu nocy, aczkolwiek przypadkowo. Jeśli do przerwy dnia kliny wołowe były jeszcze zamrożone, to oczywiście są w porządku. Jeśli kotlety były 1)w tym samym worku co kotlety wołowe, 2)leżące bezpośrednio pod nimi, i 3)całkowicie chłodne w dotyku, gdy odkryłeś problem_, wtedy kotlety prawdopodobnie wykonały świetną robotę, utrzymując kotlety na lub poniżej 40°F na noc. Jeśli jednak któryś z tych warunków nie został spełniony, obawiam się, że nie warto ryzykować choroby, która może wynikać z ekspozycji na nocny wzrost patogenów lub toksyn.
Jeśli jednak wszystkie trzy warunki zostały spełnione, mimo to należy przygotować kotlety na raz, nie przechowywać ich już w lodówce. Równoległa zasada wynika z tego, jak wyglądałoby rozmrażanie tych kotletów w zimnej wodzie, zgodnie ze wskazówkami FDA tutaj , w którym to przypadku nadal przechowywano by mięso poniżej 41°F, nawet jeśli poza lodówką. Jeśli wszystkie powyższe (trzy) warunki zostałyby spełnione, jest to oczywiście logiczny odpowiednik spełnienia rozmiany przez wodę warunków. Ale jeszcze raz, ugotuj je od razu. I jeszcze raz, wyrzuć je, jeśli którykolwiek z tych trzech warunków nie został spełniony.